poniedziałek, 1 marca 2010

wiatry nam niestraszne!





Mimo że nie jestem meteopatką to wiatr działa na mnie drażniąco i wtedy ukoić zmysły może tylko barszcz zaserwowany przez Rureczkę! Jest to wersja ultra-szybka i nie wymagająca dużego nakładu pracy!

Składniki:

• Torebka suszonych buraków ( które podobno są głównym elementem ekwipunku na obozach wędrownych)
• Liść laurowy, ziele angielskie
• Łyżka oleju
• Cebula
• Koncentrat buraczany
• Cytryna
• Sole i pieprze

1.Wsypujemy susz do gotującej się wody (około 1 litr).
2. Dodajemy listek laurowy, ziele, olej, gotujemy 15 minut.
3. Pod koniec gotowania dodać pokrojoną cebulę, koncentrat (około 1/5 słoiczka), a także łyżkę soku z cytryny i doprawiamy.

Jak widać jadłam z fasolą , takim sposobem powstał pseudoukraiński Borszcz.

5 komentarzy:

  1. niedawno polubiłam barszcz z fasolą
    i niedawno czerwony barszcz dołączył do moich ulubionych zup :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za przepis, dostałam suszone buraki i zastanawiałam się, jak z nich ugotować barszcz. Nabędę jeszcze koncentrat i gotuję, bo barszcz uwielbiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. po fasolce właśnie wiatry straszne ;)))

    dwuznacznie dość wyszło :)

    OdpowiedzUsuń
  4. a i po buraczkach tez niezle dmucha;oba te warzywa nie dla mnie-meteopatki

    OdpowiedzUsuń
  5. mam nadzieję, ze suszone buraczki są smaczne bo ostatnio przypadkowo nabylam :) bedzie taki wlasnie barszczyk

    OdpowiedzUsuń